Ceneria.pl   |   Testeria   |   Turystyka • trekking • wspinaczka   |   Rowery i sprzęt rowerowy   |   Sprzęt narciarski i odzież narciarska   |   Sport i rekreacja
Ceneria logo

Strona główna   »  
Testeria   »  

Specjalnie dla dzieci - kosmetyczka Travelkit Kids Tatonki

O potrzebie sprzętów przeznaczonych dla dzieci

W tym roku po raz pierwszy pakowałam moje dziecko na samodzielną wycieczkę – jechała ze swoją grupą na tzw. „zielone przedszkole”. Stanęłam przed poważnym dylematem: w co ją zapakować, w jaki sposób ułożyć rzeczy w bagażu tak, by wiedziała, w co się ubrać każdego dnia bez zbędnego kombinowania oraz jak zorganizować jej przybory do mycia, by nie miała kłopotów z samodzielnym korzystaniem z nich. Jednocześnie dość ważna była kwestia, by wszystko było małe i niezbyt ciężkie, żeby Dominika poradziła sobie z przetransportowaniem bagażu z autokaru do pokoju. Przed wyjazdem dość nonszalancko podeszłam do tego zagadnienia, zakładając, że mamy tak dużo różnych outdoorowych sprzętów w domu, że jakoś sobie poradzę. Okazało się jednak, że to, co my – dorośli – używamy, niekoniecznie odpowiada potrzebom dzieci.


Dzień przed wycieczką o 21.00 okazało się, że nie mam odpowiedniej dla dziecka torby ani plecaka do zapakowania wszystkich uszykowanych rzeczy – za bagaż musiała służyć dziecięca walizeczka na kółkach oraz mój mały plecak Deutera (niestety, mimo że tylko 15-litrowy, to system nośny zdecydowanie trudno było dopasować do pleców 7-latki). Na szczęście do przyszykowania zestawów ubrań na każdy dzień rewelacyjne okazały się pokrowce Sea to Summit Garment Mesh Sack, z tym że przydałyby się trzy w rozmiarze S na każdy dzień, a ja byłam w posiadaniu trzech pokrowców, ale w różnych rozmiarach: S, M i L.

Jedynie kosmetyczkę mieliśmy idealnie dopasowaną - w tym roku Dominika dostała w prezencie różową Travelkit Kids marki Tatonka. Jej wielkość była wprost idealna na samodzielny kilkudniowy wyjazd. W głównej komorze zamykanej na zamek zmieścił się wlany do małej buteleczki dziecięcy żel pod prysznic, mydło w małej mydelniczce, mały szamponik, pasta do zębów i szczoteczka. W dodatkowej kieszonce, również na zamek, znalazło się miejsce na lusterko i grzebyk. Nie martwiłam się, jak podczas mycia Dominika poradzi sobie z wydobyciem poszczególnych kosmetyków, gdyż można ją zawiesić na haczyku w łazience, a na czas mycia potrzebne sprzęty umieścić w dwóch dodatkowych kieszonkach, z których łatwo je wyciągnąć. Całość jest rolowana i zamykana na rzep. Na zewnątrz posiada poręczną rączkę, która ułatwia przetransportowanie jej do łazienki. Kosmetyczka może wydawać się dość mała, ale dzięki temu nie zajmuje zbyt dużo miejsca w bagażu, a mieści wszystko, co potrzebne na kilka dni.



Kosmetyczka w całej okazałości. Fot. źródło: www.tatonka.pl

Dlaczego wszyscy członkowie naszej rodziny mają na wyjazdach osobne kosmetyczki

W tym roku podjęliśmy „bardzo ważną w naszym życiu decyzję”: koniec z przechowywaniem na wyjazdach przyborów toaletowych wszystkich członków naszej rodziny w jednej ogromnej kosmetyczce. Mieliśmy dość poszukiwania swoich szczoteczek do zębów pośród mnóstwa innych sprzętów oraz chodzenia pod prysznic na raty – posiadając jeden szampon czy żel pod prysznic nie mogliśmy kąpać się równocześnie. Poza tym transportowanie całego majdanu do łazienki w celu jedynie umycia rąk nie było komfortowe. Gdy próbowaliśmy brać jedynie to, co w danym momencie było nam potrzebne, okazywało się, że jakimś dziwnym trafem potem mieliśmy problem ze zlokalizowaniem akurat tych sprzętów – brakowało ich tam, gdzie powinny być, a odnajdywały się w różnych dziwnych miejscach: w schowku w samochodzie, rzucone luzem w głównym bagażu, czy w kieszonce w zwiniętym namiocie.

Pierwszy zbuntował się mój mąż – nic dziwnego: facet na wyjazd bierze tylko szczoteczkę do zębów, pastę, może jakieś mydło, szampon jedynie w zależności od długości wakacji, a golenie zazwyczaj sobie na ten czas odpuszcza. Małżonka ma znacznie więcej sprzętów. Doliczyć także trzeba płyn do prania i do mycia naczyń oraz inne akcesoria, które służą całej rodzinie, ale nad którymi czuwa zazwyczaj ta druga połowa w związku. Rozdział kosmetyczki został zatem postanowiony, pomyśleliśmy jednak, że można by pójść krok dalej i także dzieciom sprawić samodzielne opakowania na przybory toaletowe. Na kolejnym wyjeździe już wszyscy członkowie naszej rodziny mieli swoje sprzęty kosmetyczne zapakowane osobno. Co prawda dodatkowe kosmetyczki zajmują trochę więcej miejsca w torbie, ale faktycznie organizacyjnie mycie od tej pory zdecydowanie lepiej nam wychodzi.


Kosmetyczki pośród outdoorowych gadżetów. Fot. Ceneria.pl


Dzieci otrzymały kosmetyczki dostosowane kolorystyką do płci: Dominika różową, Jędrek niebieską. Dodatkowe kolory tego modelu do wyboru to: lilac (szary) i bamboo (zielony). Wszystkie proponowane odcienie są wyraziste i mogą się podobać maluchom. Nasze były zachwycone, tym bardziej, że na zewnątrz kosmetyczki przyozdobione są jeszcze – w naszym przypadku - wzorami roślinnymi („fioletowe i granatowe kwiatki”). Na przodzie wyszyty jest symbol firmy – bizon, jednak dzieci zdecydowanie bardziej fascynują jaszczurki, szczególnie ta w środku, której oczy świecą w ciemności.

„Podoba mi się to, że można ją powiesić. Nie trzeba jej trzymać i otwierać za każdym razem”
- podkreśla najważniejszą swoim zdaniem cechę Dominika. „Ma fajną rączkę. Można ją nosić za tą rączkę, albo pod pachą, jak książkę do szkoły” - 4-letni Jędrek dopiero kończy pierwszy rok w przedszkolu, ale także docenia jej funkcjonalność. „Fajne są kieszonki, choć tylko w jednej trzymam rzeczy” - Jędruś zauważa trafnie, że faktycznie dwie kieszonki zakończone ściągającą gumką są niewykorzystywane tak często jak główna komora. „Można powiesić ją na czarnym haczyku” - dla Dominiki oprócz koloru (!) ma znaczenie także zabawa związana z pójściem do łazienki, tj. poszukiwanie miejsca na powieszenie sprzętu.


Kosmetyczki w akcji - na kempingu w Rumunii. Fot. Ceneria.pl

Co sądzą o kosmetyczkach rodzice


Zapewne wielu rodziców czytając tę recenzję będzie się zastanawiać, po co dzieciom profesjonalna kosmetyczka outdoorowa. O organizacyjnych aspektach pisałam wcześniej i myślę, że większość czytelników się z tymi argumentami zgodzi. Ale wielu także stwierdzi, że przecież zamiast wydawać sporą sumę (w przypadku Travelkit Kids Tatonki ok. 50 zł za sztukę) na markowy produkt, można spróbować znaleźć coś znacznie tańszego w supermarkecie. Jest to na pewno jakieś wyjście z sytuacji, z tym że niestety większość kosmetyczek, które ja widziałam na półkach, zupełnie nie jest dostosowanych czy to wzornictwem, czy wielkością do dzieci. Choć jestem także przekonana, że ostatecznie coś byśmy dla dziecka wybrali. To, co jednak wyróżnia sprzęt bardziej profesjonalny, to szczegóły nieobecne w produktach nieoutdoorowych: kieszonki dostosowane do różnych okoliczności, haczyk do powieszenia kosmetyczki w łazience, zaczep np. na gumki czy inne dodatkowe gadżety, rączka do przenoszenia itd. Jestem także przekonana, że trwałością produkty Tatonki przewyższają przynajmniej dziesięciokrotnie te z marketu. Sama użytkuję już wiele lat plecak i torbę na ramię tego producenta i cały czas jestem pod wrażeniem solidności wykonania. Co więcej, zadziwia jakość materiału, który zupełnie nie brudzi się lub tego brudu zwyczajnie na nim nie widać. Kosmetyczki dzieci także po kilku wyjazdach (tylko w tym roku: 2 tygodnie w Rumunii ze spaniem głównie na kempingach lub „na dziko”, „zielone przedszkole”, długi weekend na Roztoczu pod namiotem, weekend na polu namiotowym w Rzędkowicach, wyjazd do babci na wakacje) wyglądają cały czas jak nowe.

Dla nas osobiście ważne było, by dostarczyć dzieciom powodów do dumy, że są małymi podróżnikami. Wyjazdy, szczególnie te długie, zagraniczne, nie są dla nich wcale łatwym doświadczeniem. Ponieważ jesteśmy zarażeni bakcylem przenoszenia się z miejsca na miejsce, nasze dzieci z powodu naszego egoizmu także muszą to znosić. Uwielbiają wizyty w ciekawych miejscach, jak oceanarium w Walencji, żywy skansen w dzielnicy Hades w Mezőkövesd na Węgrzech, czy muzeum wiatraków na wyspie Sarema w Estonii, ale przeżywają też ciężkie chwile, gdy tęsknią za domem i swoimi zabawkami, narzekają, że nie mogą się porozumieć z rówieśnikami podczas zabaw i są zmuszane do jedzenia dziwnych potraw, bo nic innego akurat nie mamy. Staramy się, by powodów do narzekania było jak najmniej, a zwykłe czynności stawały się bardziej ekscytujące. Dlatego właśnie dzieciom sprawiliśmy takie bajeranckie kosmetyczki, a na wyjazdach kładą się spać pod namiotem w swoich dziecięcych śpiworkach - „kokonkach” (marki Cocoon) oraz korzystają z butelek na picie w super wzory (Sigg), które idealnie pasują do uchwytów na butelki w samochodzie czy koszyka na bidon w rowerze. Uwielbiają korzystać z mat do siedzenia (Tilak), chwalą się, że wyglądają jak gwiazdy filmowe w okularach przeciwsłonecznych (Julbo) oraz ostatnio dostały profesjonalny plecak na wycieczki (Deuter). Przykładów można by mnożyć. Sprzęt kompletujemy sukcesywnie, dbając o to, by był funkcjonalny, dostosowany do małych użytkowników i służył nam długo.


Testerzy kosmetyczek: Dominika i Jędruś. Fot. Ceneria.pl

Jeśli chodzi o kosmetyczki, trzeba przyznać, że mieliśmy jednak problem, by zdecydować się na konkretny model. Okazało się bowiem, że kosmetyczki dla dzieci topowych producentów (Jack Wolfskin, Deuter) są zdecydowanie za małe jak na nasze potrzeby. Również Travelkit Kids Tatonki nadaje się jedynie na krótki wypad pod warunkiem, że szczoteczkę zakupimy w rozmiarze minimalistycznym oraz zadbamy o to, by wszelkie płyny przelać do mniejszych buteleczek, natomiast na dłuższym wyjeździe (takie bardzo często są udziałem naszej rodziny) co jakiś czas muszę jednak uzupełniać ich zawartość z większej butelki. Kosmetyczka Tatonki ma bardzo wiele kieszonek, ale musimy mieć świadomość, że nie możemy ich za bardzo wypchać zawartością, bo wtedy kosmetyczki nie domkniemy. Byłoby to możliwe w większym stopniu, gdyby nie była zamykana na rzep, tylko jakimś regulowanym paskiem. My staramy się zatem wszystko upchać do głównej komory, tylko płaskie rzeczy umieszczając w drugiej kieszonce zamykanej na zamek. Dodatkowych dwóch kieszonek używamy jedynie, gdy kosmetyczka wisi na haczyku.

Podsumowanie

Dla mnie kosmetyczka ta byłaby idealnym sprzętem, gdyby była o 1/3 większa. Warto także pomyśleć o innym zamknięciu. Czy w ogóle taki gadżet jest potrzebny dzieciom? Gdy przed napisaniem tej recenzji, próbowałam wybadać, jakie zdanie mają na ich temat nasze dzieci, zgodnie podkreśliły, że kosmetyczki są im „naprawdę potrzebne!”. No cóż, może czasem warto wsłuchać się w potrzeby własnych pociech...?

Kamila Gruszka
(Ceneria.pl)




KAMILA GRUSZKA – redaktor internetowego serwisu o tematyce górskiej (www.GORYonline.com), strony miesięcznika „GÓRY” i www.Ceneria.pl – pierwszej polskiej outdoorowej porównywarki cen. Związana z TKN Wagabunda z Krakowa. Autorka artykułów podróżniczych i o tematyce górskiej, także recenzji książek, relacji z imprez podróżniczo-górskich i wywiadów drukowanych w: „Podróżach”, „Poznaj Świat”, „Globtroterze”, „Turystyce” – dodatku Gazety Wyborczej, turystycznym dodatku „Dziennika”, „n.p.m.”, „GÓRACH”, „Drodze”, „Sportowym Stylu” oraz edycjach „Przez Świat” (2004 – wyróżnienie na OSOTT, 2005, 2008). Prelegent wielu pokazów slajdów. Pilot wycieczek zagranicznych. Stale współpracuje z magazynem „GÓRY”.
Prywatnie mama Dominiki i Jędrzeja, żona Dariusza :). Dzieląc swoje intensywne życie na pracę zawodową, bycie kurą domową, prowadzenie serwisów internetowych, wyjazdy i pisanie, od czasu do czasu uda jej się pojeździć na rowerze, wyjechać w góry czy powspinać się, zimą lubi biegówki, latem - kajaki, w ciągu roku - jogę. Ostatnio intensywnie biega (m.in. ukończony Poznań Maraton - 2009 oraz Cracovia Maraton - 2012).



ZOBACZ RÓWNIEŻ
ZOBACZ PRODUKTY