Ceneria.pl   |   Testeria   |   Turystyka • trekking • wspinaczka   |   Rowery i sprzęt rowerowy   |   Sprzęt narciarski i odzież narciarska   |   Sport i rekreacja
Ceneria logo

Strona główna   »  
Testeria   »  

Superfeet - wkładki do butów nie tylko dla biegaczy

Test wkładek do butów Superfeet

Początek sezonu był dla mnie w tym roku bardzo pechowy. Najpierw z powodu chorób moich dzieci ominęły mnie starty w dwóch bardzo fajnych półmaratonach: wokół Ślęży i w Żywcu, następnie samolot z prezydentem na pokładzie oraz polskimi notablami rozbił się w Smoleńsku, w związku z czym odwołano w ostatniej chwili maraton w Dębnie, z kolei nie bardzo miałam ochotę męczyć się na mało interesującej moim zdaniem trasie Cracovia Maraton, więc sama tym razem zrezygnowałam ze startu. Na osłodę pozostało mi II miejsce w swojej kategorii wiekowej w półmaratonie w Gorlicach. Bieg był dość trudny, bo zahaczał o pagóry Beskidu Niskiego, ale cały czas udawało mi się utrzymywać w miarę równe tempo i właściwie tylko jeden podbieg odczułam poprzez problemy z wyrównaniem oddechu. “Pudło” w gorlickim Biegu Naftowym zaostrzyło tylko mój apetyt na jakiś fajny czas w maratonie, który miałam biec już tydzień później. Ostatecznie bowiem postanowiliśmy wystartować z mężem w Cross Maratonie w Sielpi. Impreza zapowiadała się interesująco: bieg wiódł po lasach, drogach głównie piaszczystych lub szutrowych. Świeże powietrze, bliskość przyrody, otaczająca zieleń to było to, co najbardziej lubię w bieganiu. Mimo że to Świętokrzyskie brakowało mi tam tylko paru większych górek (bo trochę mniejszych było...).

 

Superfeet - wkładki do butów do biegania

Wystartowaliśmy rano drogą wzdłuż jeziora i otaczającego go lasku, potem skręciliśmy w nowo budowaną ścieżkę z kostki, by wreszcie dotrzeć do lasu. Mieliśmy zaliczyć 3 okrążenia po ok. 14 km, tylko że… na drugim kilometrze skręciłam nogę!!! Tzn. wykręciłam ją w kostce na jakiejś nierówności, ale swoim zwyczajem próbowałam ją rozruszać na wszystkie strony i… pobiegłam dalej. Przed półmaratonem w Gorlicach także źle stąpnęłam, a bieg ukończyłam bez żadnych konsekwencji. Takie skręcenia zdarzały mi się w przeszłości często i wiem, jak z nimi postępować. Co prawda w Sielpi noga zabolałam bardziej niż zwykle i dłuższą chwilę trwało, by kostka ułożyła się na swoim miejscu z powrotem, ale już biegnąc nie czułam bólu i wydawało mi się, że wszystko jest z nią w porządku. Tylko że… mimo dobrej rozgrzewki jakoś nie szło mi najlepiej. Biegłam za mężem w tempie, które powinno być dla mnie w sam raz, ale minęłam piąty kilometr, a cały czas nie mogłam wpaść w rytm. Po dziesiątym zaczęło mnie to niepokoić, bo zazwyczaj wystarczało mi ok. 30-40 minut na to, by przestać zwracać uwagę na technikę biegu, tempo, oddech, a samo poruszanie się do przodu stało się czymś w rodzaju medytacji w ruchu. Jeszcze na 14 km z uśmiechem na twarzy kiwałam swoim dzieciom, gdy kończyliśmy pierwsze okrążenie, ale na 15 już zaczęło do mnie docierać, że coś jest nie tak, bowiem 20 km to dystans treningowy - powinnam go przebiec nawet tego nie zauważając, a ja nie byłam w stanie do 20 kilometra dociągnąć.


Dałam tylko znać mężowi, że nie ma na mnie czekać, bo spróbuję biec wolniej, byle dać radę do końca. Gdy zostałam sama, zaczęłam analizować przyczyny, dlaczego biegnie mi się tak źle. Winiłam zbyt szybki start (pod męża), wyekploatowanie organizmu w biegu w Gorlicach tydzień wcześniej (dałam tam z siebie naprawdę dużo) czy spadek energetyczny w tygodniu poprzedzającym start (nie miałam ochoty pojechać nawet na zajęcia z jogi ani na ścianę) - popłakałam sobie trochę w samotności lasu, że taka beznadziejna jestem, że tyle trenuję, a maratonu nie mogę ukończyć, i że pech mnie w tym roku prześladuje, i że nie wiem, jaki ja teraz maraton pobiegnę, bo przecież muszę jakiś na wiosnę zaliczyć, żeby myśleć o moim celu głównym, czyli Gorce Maraton. Ale może ja w ogóle nie powinnam brać go pod uwagę, bo za mało trenuję, bo nie daję radę zwykłego maratonu przebiec po płaskim?
Dobiegłam (częściowo doszłam) do 28 km. Dalej nie miało sensu się męczyć, choć może udałoby mi się nawet ukończyć bieg w limicie. Zaczęła mnie jednak boleć noga. Nie, wcale nie w kostce, tylko stopa. Wyciągnęłam z tego jedynie wniosek - że czas kupić nowe buty, bo amortyzacja w starych już siadła.
Udałam się do naszego pokoju w ośrodku OSiR w Sielpi, by wziąć zasłużony prysznic. Z ulgą ściągnęłam buty i… wszystko stałe się jasne. Nie byłam w stanie dobiec do mety maratonu w sensownym czasie, gdyż próbowałam biec… ze skręconą nogą. Dopiero po ściągnięciu buta i chyba opadnięciu emocji poczułam, że najbardziej doskwiera mi kostka (ból w stopie był wynikiem - jak przypuszczam - podświadomego innego ustawiania stopy po skręceniu). Dopiero po czasie przyszła refleksja, jak ja byłam w stanie z tą nogą w ogóle przebiec 28 km! Załamanie formą przeszło nawet w pewien rodzaj dumy i przeświadczenie, że było to możliwe dlatego, że moja noga była lekko usztywniona dzięki wkładkom Superfeet…

 

Wkładki do butów Superfeet - nie tylko dla biegaczy

Od lutego używam - zamiast firmowych wkładek Oasicsa - wkładek Superfeet. W dość przypadkowy sposób stałam się ich posiadaczką, ale uznałam że na pewno warto je wypróbować w butach biegowych. Na co dzień chyba nie odczuwałabym takiej potrzeby. Podczas prezentacji wyjaśniono mi, że dzięki tym wkładkom pięta zostaje usztywniona i dzięki temu nie ulega niepotrzebnym ruchom na boki. Noga jest bardziej stabilna, krok staje się pewniejszy, nie traci się niepotrzebnie energii na niekontrolowane wyginanie całego systemu kostnego stopy. W zależności od potrzeb czy schorzeń zalecane jest używanie wkładek o różnym stopniu zaawansowania. Można zakupić sobie wkładki standardowe, ale istnieje także możliwość wyprodukowania wkładek na indywidualne zamówienie (choć nie jestem pewna czy na polskim rynku także funkcjonuje ta opcja - na pewno jest tak w Stanach, gdzie Superfeet są produkowane). Ja otrzymałam wkładki w kolorze różowym, model przeznaczony specjalnie dla kobiet (nie chodzi tu tylko o kolor, ale także o kształt stopy). Fanką tego koloru  nie jestem, ale jako że damskie modele butów biegowych też przeważnie mają jakiś akcent różowy, uznałam że wkładki będą do nich pasować:)

 

Jak zacząć przygodę z wkładkami Superfeet

Aby wkładki sprawdziły się w naszych butach, należy zakupić egzemplarz o właściwym do naszej stopy rozmiarze. Jest to bardzo ważne, by wkładki nie były zbyt krótkie i palce nie wystawały nam poza nie oraz żeby część przeznaczona na piętę nie była zbyt wąska i nie uciskała tej części stopy. Natomiast jeśli wkładki będą dłuższe niż nasze stopy, nie powinno to przeszkadzać, gdyż i tak przycina się je do kształtu stopy. By to dobrze zrobić, należy najpierw wyciągnąć firmową wkładkę ze swoich butów (najlepiej tych, w których planujemy noszenie wkładek), następnie kładziemy ją na wkładkach Superfeet, odrysowujemy kształt, a następnie po prostu wycinamy. Wkładamy do buta i jesteśmy gotowi do akcji!


Warto zachować oczywiście stare wkładki. Ale raczej gwarantuję, że jak raz się spróbuje chodzenia czy biegania we wkładkach Superfeet, to raczej do starych wkładek już się nie wróci.
Nie trzeba się też martwić, że będziemy musieli kupić nowe wkładki Superfeet, gdy np. zakupimy nowe buty biegowe. Można je po prostu przełożyć do innych butów, czy jakichkolwiek, których chcielibyśmy używać. Choć czasem kształt wkładki wymaga lekkiej modyfikacji. Ja np. pierwotnie miałam je przycinane do kształtu półbutów marki Keen, a jak wiadomo są to buty o dość szerokim specyficznym kształcie podeszwy, więc gdy instalowałam je w butach biegowych, musiałam je odrobinę przyciąć (czyli znowu odrysować kształt wkładki butów biegowych i przyciąć do porządanego rozmiaru).



 


Producent ostrzega, by nie stosować tych wkładek po raz pierwszy podczas długich spacerów, wycieczek czy wybiegań.

Moja stopa od razu je zaakceptowała, ale ponoć może zdarzyć się nawet tak, że niektórzy na początku użytkowania będą odczuwać ból, i to niekoniecznie w stopach, ale np. bóle pleców, w kolanach, biodrach etc. Ale z kolei ponoć wkładki mają mieć zbawienny wpływ na różnego rodzaju dolegliwości: “w bólach ścięgna podeszwowego, bólach piszczeli, halluksach, ostrogach pięty, odciskach, opuchliźnie kostek, obtarciach.” Bólach kolan, bioder, pleców także, myślę więc, że warto ich spróbować.

 

Superfeet - trener techniki biegowej

Gdy po raz pierwszy biegłam w butach z założonymi wkładkami Superfeet, miałam wrażenie jakby jakaś niewidzialna siła pchała mnie przed siebie. Zginałam stopę, a tu pięta sama prze do przodu i powoduje, że muszę szybko przestawić nogę, by zrobić kolejny krok. Trochę czułam się dziwnie na początku. Tym bardziej że np. w terenie (na ścieżkach leśnych i innych bezdrożach) miałam wrażenie jakby sztywność wkładki przeszkadzała mi w bieganiu, bo nie mogłam dopasować stopy do nierówności pod spodem. Odczucie to towarzyszyło mi tylko jednak podczas pierwszego długiego wybiegania na Zakrzówku ze świeżo założonymi wkładkami. Potem już zupełnie ich obecności nie zauważałam (jeśli chodzi o bieganie poza asfaltem).
Natomiast na asfalcie zdecydowanie wkładki poprawiły moją technikę biegową. Zaczęłam wreszcie zwracać uwagę na właściwe odbicie stopy. Stało się też ono - mam wrażenie - bardziej elastyczne, do tego doszło doskonalenie koordynacji ruchu nóg, ramion oraz całego ciała. No i chyba zaczęłam biegać szybciej… Choć nie mogę Wam dostarczyć na to niezbitych dowodów, bo - jak czytaliście wyżej - moje starty w tym roku prześladuje ogromny pech (półmaraton w Gorlicach pobiegłam niecałą minutę szybciej niż poprzednią połówkę, ale odbywał się on w dość trudnym terenie, do tego warunki atmosferycznie nie sprzyjały życiówkom - towarzyszył nam najpierw upał, a potem burza z deszczem i gradobiciem).

Życie bez wkładek…

Eksperymentalnie postanowiłam trochę pobiegać bez wkładek. Hm…, chyba już nie umiem się bez nich obyć:) Nie potrafię biegać w zwykłych wkładkach. Jakoś tak nogi ciągną się jedna za drugą, mojemu biegowi brakuje dynamiki, muszę włożyć znacznie więcej wysiłku w to, żeby przeć do przodu. Obawiam się, że jak zedrą się moje pierwsze wkładki Superfeet, zgłoszę się do firmy Ravenoutdoor po kolejne. Mam nadzieję, że nadal będą ich dystrybutorem, chyba że ja skończę z bieganiem:) Szczerze mówiąc nawet mnie to trochę zmartwiło, że odczuwam aż taką różnicę, bo nie lubię żadnego z różnych rodzajów uzależnień. Ale cóż, już raz spróbowałam, więc muszę w to brnąć dalej.

Dziękuję ci, Superfeet:)

Gdy skręciłam nogę na maratonie w Sielpi, powinnam od razu zejść z trasy. Ale jak tu zejść, jak stało się to jeszcze przed drugim kilometrem? Jestem przekonana, że mój bieg aż do 28 km z kontuzją nie miał większych konsekwencji tylko dlatego, że stopę usztywniały mi wkładki Superfeet (choć oczywiście skala skręcenia też miała na to wpływ). Wróciłam do treningów półtora tygodnia od maratonu i wtedy odczuwałam dyskomfort w stopie tylko na podbiegach. Sam ból w kostce odczuwałam zaledwie przez kilka dni. Opuchlizna zeszła bardzo szybko. Tak naprawdę bardziej i dłużej bolał mnie pośladek od zastrzyku przeciwbólowym w punkcie medycznym maratonu niż noga. Kto to widział, żeby zabezpieczenie medyczne biegu nie było w posiadaniu jakiejkolwiek zwyczajnej maści pod bandaż, tylko od razu aplikowało bolesny zastrzyk…!!!

Kamila Gruszka
(Ceneria.pl)





KAMILA GRUSZKA
– redaktor internetowego serwisu o tematyce górskiej (www.GORYonline.com), strony miesięcznika „GÓRY” i www.Ceneria.pl – pierwszej polskiej outdoorowej porównywarki cen. Związana z TKN Wagabunda z Krakowa. Autorka artykułów podróżniczych i o tematyce górskiej, także recenzji książek, relacji z imprez podróżniczo-górskich i wywiadów drukowanych w: „Podróżach”, „Poznaj Świat”, „Globtroterze”, „Turystyce” – dodatku Gazety Wyborczej, turystycznym dodatku „Dziennika”, „n.p.m.”, „GÓRACH”, „Drodze”, „Sportowym Stylu” oraz edycjach „Przez Świat” (2004 – wyróżnienie na OSOTT, 2005, 2008). Prelegent wielu pokazów slajdów. Pilot wycieczek zagranicznych. Stale współpracuje z magazynem „GÓRY”.
Prywatnie mama Dominiki i Jędrzeja, żona Dariusza:). Dzieląc swoje intensywne życie na pracę zawodową, bycie kurą domową, prowadzenie serwisów internetowych, wyjazdy i pisanie, od czasu do czasu uda jej się pojeździć na rowerze, wyjechać w góry czy powspinać się. Ostatnio intensywnie biega (m.in. ukończony Poznań Maraton - 2009).

Kamila Gruszka testuje sprzęt dla Ceneria.pl.



ZOBACZ RÓWNIEŻ