Ceneria.pl   |   Testeria   |   Turystyka • trekking • wspinaczka   |   Rowery i sprzęt rowerowy   |   Sprzęt narciarski i odzież narciarska   |   Sport i rekreacja
Ceneria logo

Strona główna   »  
Testeria   »  

Podsumowanie wyprawy rowerowej HTC Author American Expedition 2013

Podsumowanie wyprawy HTC Author American Expedition 2013 po przejechaniu Ameryki Północnej i Środkowej.
Reklama
 

Moja najdłuższa i najdalsza wyprawa rowerowa zakończona. Po ponad siedmiomiesięcznej podróży wróciłem do domu. Pierwotny plan zakładał przejazd aż do Patagonii w Ameryce Południowej, do Polski postanowiłem jednak wrócić z Panamy. To chyba jedyny sensowny punkt na zaplanowanej trasie. Za Panamą znajduje się nieprzejezdny przesmyk Darien, gdzie jest tylko dżungla, więc jedyną możliwością przedostania się do Kolumbii jest samolot lub łódź. Ponieważ wiązało się to z niemałą opłatą, lepszym rozwiązaniem był powrót do Polski. To właśnie skromny budżet wyprawy był głównym powodem skrócenia wyprawy. Niełatwo jest z własnych oszczędności zorganizować tak długą i daleką podróż, nawet jeśli zna się wiele sposobów na to, aby te koszty obniżyć. Oczywiście względy finansowe to tylko jeden z kilku powodów mojej decyzji.


fot. Damian Drobyk


Głównym celem wyprawy było zdobywanie najwyższych dróg, przełęczy, podjazdów oraz szczytów w tym także wulkanów powyżej 2000 m n.p.m.
Takich miejsc zdobyłem aż 115, czyli praktycznie co drugi dzień wyprawy wjeżdżałem na wysokość powyżej 2000 metrów, co świadczy o tym, że trasa nie prowadziła po łatwym, płaskim terenie. Podczas 235 dni wyprawy przejechałem ponad 26000 kilometrów, co daje ponad 111 kilometrów dziennie, nie licząc dni wolnych od jazdy. Nie udało mi się osiągnąć dziennego dystansu powyżej 200 km. Głównym czynnikiem niesprzyjającym długim dystansom był wiatr, waga roweru oraz sporo górskich odcinków. Nie mogę pominąć również gorącego i suchego klimatu w USA, wielu pustynnych etapów i
kłopotów z brakiem wody. Kilka razy podczas jednego dnia musiałem wspinać się ponad 2000 metrów w górę, co przy sporej masie roweru nie było łatwe. Ogólna liczba przewyższenia w górę to ponad 200 kilometrów według licznika. Maksymalna prędkość oscylowała w okolicach 80 km/h na kilku stromych i prostych zjazdach.

Podczas wyprawy najbardziej uciążliwe było palące słońce na przeważającej części USA i Meksyku, upały przekraczające 40 st. C oraz komary. Na trasie musiałem się również zmagać z wieloma przebitymi dętkami przez małe druty gubione z opon ciężarówek. Kilka razy oczywiście przemokłem do suchej nitki, porządnie przemarzłem, wiele razy walczyłem z huraganowym wiatrem, gradem, śniegiem, a także uciekałem przed piorunami uderzającymi o skały kilkaset metrów ode mnie. Pięć razy spotkałem niedźwiedzia, kilka razy kojoty, w Parku Yellowstrone widziałem wiele bizonów i jeleni, raz wąż spał pod moim namiotem. Inne zwierzęta napotkane na drodze to żółw, pancernik, kondor, orzeł, tukan, małpa i wiele innych. 
 
Na kontynencie północnoamerykańskim znajdują się dwa miasta partnerskie Jeleniej Góry, które oczywiście odwiedziłem. Są to Tyler w stanie Teksas i Tequila w Meksyku w stanie Jalisco. Tequila znana jest z produkcji alkoholu o tej samej nazwie z niebieskiej odmiany agawy.

Nieodzowną częścią wyprawy rowerowej jest kontakt z ludźmi na trasie. Wiele napotkanych osób pomogło mi bezinteresownie w różny sposób. Kilkanaście razy mogłem liczyć na darmowy nocleg, prysznic czy kolację.

Dwa razy zostałem uderzony lusterkiem samochodowym w rękę, raz auto otarło mi się o sakwy i miałem kilkadziesiąt innych niebezpiecznych sytuacji na drodze głównie w Meksyku i Ameryce Środkowej, gdzie jazda
rowerem nie jest zbyt bezpieczna. Cieszę się jednak, że pokonując tak długi dystans obyło się bez upadku i wypadku.

Przejazd przez Meksyk i Amerykę Środkową to przymusowa i przyspieszona nauka hiszpańskiego, próbowanie wyśmienitej kuchni meksykańskiej oraz wielu owoców, które w tych rejonach są bardzo tanie.


fot. Damian Drobyk


Głównymi zdobyczami wyprawy były między innymi:


- najwyższa droga asfaltowa oraz nie asfaltowa Ameryki Północnej,

- najwyższa droga Highway w  USA,

- najwyższe drogi i przełęcze kilku stanów USA,

- najwyższy szczyt USA poza Alaską, najwyższy szczyt Gór Skalistych (wejścia piesze),

- kilka wysokich wulkanów w Meksyku i Ameryce Środkowej.



Pełna lista zdobyczy wraz ze zdjęciami znajduje się w linku na stronie:

http://www.damiandrobyk.pl/ZdobyteAmeryka.html [1]


Statystyki:

15.04 - 6.12.2013 (235 dni wyprawy) - przejechane 26258 kilometrów

196 km - największy dystans dzienny

200 km przewyższenia pionowego

78.7 km/h - najwyższa prędkość maksymalna wyprawy z przyczepką

81.8 km/h - najwyższa prędkość wyprawy bez przyczepki

111 km - średni dzienny dystans

196 km - najdłuższy dystans dzienny
wyprawy

2420 m w górę - najwyższe dzienne przewyższenie (Mount Lemmon)

-4 / +46 st. C - rozpiętość temperatur

115 - zdobyte podjazdy, przełęcze i szczyty w Apallachach, Górach Skalistych, Górach Kaskadowych,Sierra Nevada oraz Kordylierach Meksyku i państwach Ameryki Środkowej powyżej 2000, 3000, 4000 m n.p.m.

9 odwiedzonych krajów, w tym 25 stanów USA 235 dni podróży

15 – kilogramów masy ciała zrzucone

6-8 L - zapotrzebowanie dzienne na wodę

30 – flaków, 2 większe serwisy na trasie


Blog:
http://americanexpedition.wordpress.com/ [2]

Galeria wyprawy:
fot. Damian Drobyk


Na koniec chciałbym podziękować firmom HTC Polska, Author Polska, Extrawheel, Primal Polska, Sante, Cyfrowe.pl oraz Nordcamp za wsparcie sprzętowe wyprawy.

Dziękuję również wszystkim partnerom medialnym oraz honorowym ekspedycji.

Pozdrawiam serdecznie życząc jednocześnie Wesołych Świąt oraz Szczęśliwego Nowego Roku

Tekst: Damian Drobyk