Bielizna termoaktywna Brubeck, którąmieliśmy okazję testować była jednym z najintensywniej używanych elementów wyposażenia. Założyliśmy komplet (spodnie i bluzę z serii Thermo) 7 grudnia przed odlotem i mieliśmy na sobie bez przerwy 6 dni, dopóki nie dotarliśmy do cywilizacji – w naszym przypadku Hostelu Why Not Tbilisi.
Nie zależnie od intensywności wysiłku, jakiemu byliśmy poddani w danej chwili, skóra pod ubraniem była przyjemnie sucha. Oczywiście kiedy zmieniała się wysokość Słońca na niebie, siła wiatru, kąt nachylenia, pod jakim wdrapywaliśmy się pod górę, trzeba było regulować temperaturę rozpinając / zapinając kurtki lub zdejmując / zakładając warstwy ubrania. W Kaukazie zdjąć termoaktywnej bielizny nie przyszło nam do głowy ani razu. Nie było zresztą ku temu potrzeby: była sucha, dobrze przylegała do ciała przez co nie czuło się, że ma się ją na sobie.
Oczywiście po kilku dniach intensywnego wysiłku chcąc nie chcąc musiała trochę nasiąknąć potem. Gdyby wysilić się i skoncentrować na zapachu, jaki wydzielała, to faktycznie był trochę nieprzyjemny. Jednak w porównaniu z zapachem skarpet bielizna Brubeck (dzięki swoim bakteriostatycznym właściwościom) po prawie tygodniu używania pachniała jak płatki róż ;)
Celem wyprawy było zimowe wejście na Mkinvartsveri (po gruzińsku: góra z lodową głową), bardziej znaną pod (rosyjską) nazwą Kazbek. Szczyt wznosi się na wysokość 5033 metrów i jest trzecim największym szczytem w Gruzji (po Shkhara – 5193 m i Dzhangi-Tau – 5051 m). Tak jak i Elbrus Kazbek jest nieaktywnym wulkanem, jego ostatnia erupcja miała miejsce około 750 lat p.n.e.