Przygotowując wyprawę w Ałtaj wiedzieliśmy, że jednym z głównych problemów jest zminimalizowanie masy ekwipunku oraz zaopatrzenie się w odpowiednią ilość pożywienia. Nigdy wcześniej, podczas naszych wypraw nie korzystaliśmy z żywności liofilizowanej. Wiedząc, że przy niewielkiej masie, liofilizaty są bardzo wydajne, postanowiliśmy zaopatrzyć się w nie. Wybraliśmy produkty firmy Lyofood. Zdecydowała o tym najbardziej atrakcyjna cena (musimy przyznać, że mimo wszystko, cena nie jest elementem zachęcającym do zakupu liofilizatów) oraz szeroki asortyment.
Przy pakowaniu plecaków wyszła pierwsza, jak się potem okazało, jedna z niewielu wad produktu, czyli mało praktyczne opakowanie. Trudność sprawiało takie zapakowanie liofilizatów, aby zajmowały mało miejsca. Nie dało się dopasować do siebie opakowań, ciężko było ułożyć obok siebie po kilka/kilkanaście sztuk. Udało nam się jednak z tym poradzić.
W trakcie wyprawy produkty Lyofood’a sprawdzały się znakomicie. Pełnowartościowy posiłek na koniec dnia był czymś niesamowitym. Przywracał energię i zapewniał uczucie sytości. Żadna zupka chińska ani konserwa nie mogła tego dać. Dodatkowo do przygotowania posiłku potrzebna była jedynie wrząca woda. Wystarczyła butla z gazem lub ognisko, by móc cieszyć się gorącym obiadem. Posiłki można było przygotować w każdych możliwych warunkach.
Dzięki szerokiemu wyborowi produktów codziennie mogliśmy jeść inne danie (gulasz, fasolka po bretońsku, strogonow, spaghetti oraz wiele innych). Przy braku dostępu do barów czy sklepów taka różnorodność bardzo pozytywnie wpływała na wszystkich członków wyprawy. Poprawiało to morale i humor.
Patrząc na walory smakowe liofilizatów jedyną i to dość niewielką ich wadą było zbyt słabe doprawienie posiłków (dla niektórych może to być zaleta). Gdyby do opakowania dołączone było odrobinę przypraw dla tych, którzy wolą bardziej pikantne jedzenie, byłaby to duża zaleta produktu.
Na długie, dzikie wyprawy nadają się znakomicie. Niewielka masa, wydajność, łatwość przygotowania oraz duża różnorodność produktów niwelują wszystkie ich wady. Nie wyobrażamy sobie kolejnych wypraw bez liofilizatów w plecaku.
Tekst: Rafał Janowski
