Ceneria.pl   |   Testeria   |   Turystyka • trekking • wspinaczka   |   Rowery i sprzęt rowerowy   |   Sprzęt narciarski i odzież narciarska   |   Sport i rekreacja
Ceneria logo

Strona główna   »  
Testeria   »  

Oddychać pod śniegiem - możliwe (system Avalung)

Co dzieje się pod śniegiem, co nas tam najczęściej zabija i jak wydłużyć czas, który będzie konieczny do odszukania nas i odkopania z lawiny? Avalung jest rozwiązaniem

Przeżycie w lawinie nie jest takie łatwe i statystycznie częste. Aby mieć większe szanse na przeżycie, oprócz szczęścia (również popartego np. używaniem kasku) w unikaniu urazów, szczególnie głowy, nasi partnerzy działań górskich powinni nas wyciągnąć, zanim lawina nas nie udusi (przy zasypaniu całkowitym głowa i tułów pod śniegiem), i dodatkowo przed czasem, w którym temperatura wewnętrzna naszego ciała opadnie do granicy 28 - 24 stopni, kiedy to nasze serce zatrzyma się w mechanizmie hipotermii.

Zasypanie całkowite w lawinie skutkuje najczęściej odcięciem możliwości oddychania powietrzem znad powierzchni śniegu.

Bardzo duże znaczenie ma tu oczywiście rodzaj lawiny, który nas zasypie. I tak wszelkie luźne formy lawin, jak pyłówka (rzadko tyle śniegu, by zasypało całkowicie), deska miękka, czy wiosenne lawiny z mokrego śniegu zasypują nas i szczelnie zamykają komunikację powietrza w naszych drogach oddechowych z atmosferą ziemską. Natomiast lawiny w postaciach sprasowanego śniegu, deski śnieżnej twardej, które tworzą się na nawietrznej stronie góry po zejściu formują duże bryły śnieżne, pomiędzy którymi istnieje sporo przestrzeni z powietrzem, które dodatkowo poprzez sąsiednie takie twory mają kontakt ze świeżym powietrzem, więc oddychać w takich warunkach jest prościej – większość ludzi, którzy przeżyli zasypanie całkowite, to ludzie, których partnerzy odkopali bardzo szybko (do 15 minuty), lub którzy trafili na zasypanie lawiną z twardych form śnieżnych.

Teraz ciekawostka – śnieg, nawet ten sprasowany w lawinie, zawiera do 50% powietrza

(nie czystego tlenu, jak piszą niektórzy) i właściwie można by z niego korzystać, gdyby nie nasz oddech. W pierwszych minutach od zasypania, jeśli tylko nasze drogi oddechowe nie wypełnił śnieżny pył i nasza klatka piersiowa ma miejsce na rozprężanie się, to jesteśmy w stanie oddychać powietrzem zgromadzonym wokoło, w śniegu. Proces ten jest wspomagany przez wymianę gazową pomiędzy śniegiem a przestrzenią wokół naszych ust, czy nosa, a warunki są tym lepsze, im większa jest powierzchnia tej przestrzeni. Jednak biegnący czas, a raczej ilość i temperatura wydychanego, zużytego, bogatego w dwutlenek węgla powietrza działa na naszą niekorzyść zamykając naszą powierzchnię wymiany powłoką lodową powstałą z wilgoci i ciepła oddechu. Lód ten odcina nas od tego zbawczego powietrza zawartego w śniegu. Dodatkowo w ciasnych przestrzeniach stężenie dwutlenku rośnie dużo szybciej niż spada stężenie tlenu, a proces ten przyspiesza powstawanie tej „maski lodowej” i rozpoczyna fazę duszenia w lawinie.

Producenci sprzętu do uprawiania sportów górskich po przeanalizowaniu powyższych faktów sięgnęli po technologię dzielącą wdech od wydechu, separując je za pomocą zaworu umieszczonego w rurce zaopatrzonej w ustnik.

Na końcu rurki wydechowej, znajdującej się z boku naszego tułowia, umieszczono pochłaniacz CO2, a czyste, nieskażone powietrze „wysysamy” ze śniegu sprzed naszej klatki piersiowej. System ten znany na rynku działań górskich jako „Avalung” wspomaga nas, jako jedyny, wydłużając czas przeżycia pod śniegiem u osób, które nie doznały śmiertelnych urazów. Czas ten powinien być w efektywny sposób wykorzystany przez naszych partnerów do poszukiwań, a to zależy od posiadanego ABC lawinowego (detektor, sonda, łopatka) oraz od umiejętności i treningu posługiwania się nim.
 

Fot. www.backcountry.com

Czy ten system działa? Badania w laboratorium oraz testy w śniegach pokazują, że tak. Docierają do nas informacje o przeżyciu z systemem AvaLung, natomiast statystyki użycia z sukcesem i bez są niedokładne (przeciwnie do plecaków ABS) i głównie tyczą się krajów Ameryki Północnej.
 
Możemy poprosić wujka Googla, by nam pokazał filmy i „true story” o takich szczęśliwych zakończeniach, natomiast równocześnie musimy mieć świadomość ograniczeń systemu:

System powinien być ubrany na wierzch

, więc każda zmiana ilości ubioru jest związana ze ściąganiem i ubieraniem AvaLunga – jeśli pozostawimy go pod kurtką, to zbawienna separacja CO2 od świeżego powietrza ze śniegu zostanie zaburzona.

Po zasypaniu powinniśmy mieć ustnik w ustach

więc trzeba albo tak jeździć cały czas w zagrożonym terenie (nie wyobrażam tego sobie), albo nauczyć się łapać go w usta podczas zejścia lawiny.

Zapewne utrzymanie ustnika w wielu dużych lawinach też będzie problemem

, skoro lawiny te potrafią nas połamać.
 
Żeby zwiększyć ilość osób, które przeżyły całkowite zasypanie, musimy działać w zakresie pomocy koleżeńskiej, zaraz po zejściu lawiny, pamiętając równocześnie o własnym bezpieczeństwie.