Ceneria.pl   |   Testeria   |   Turystyka • trekking • wspinaczka   |   Rowery i sprzęt rowerowy   |   Sprzęt narciarski i odzież narciarska   |   Sport i rekreacja
Ceneria logo

Strona główna   »  
Testeria   »  

Rudawy Janowickie - przewodnik wyd. Sudetica Verticalia

Przewodnik wspinaczkowy Rudawy janowickie - opinie

 

Konrad Burzawa i Artur Sobczyk: Rudawy Janowickie Wydawnictwo  Sudetica Verticalia,  Wrocław 2006. Stron 146, papier kredowy,  zdjęcia czarno-białe i kolorowe, liczne szkice skal, mapki i rysunki.


Głos pierwszy

Pojawienie się na księgarskim rynku wspinaczko­wym przewodnika „Rudawy Janowickie” jest dopraw­dy faktem osobliwym. Jednego jednak powodu, dla któ­rego powstał, nie sposób kwestionować. Otóż granitowe skałki, występujące licznie w obrębie tytułowego pasma, w przeciągu swojej ponad stuletniej historii eksploracyj­nej, doczekały się do tej pory zaledwie dwóch opubliko­wanych opracowań.

Poprzedni przewodnik, obejmujący swoim zasię­giem najbardziej uczęszczaną grupę skał na stokach So­kolika, wydany został aż 20 lat temu. Choć miał on bardzo dopracowaną stronę faktograficzną, to jednak w ciągu tych dwu dekad stracił już znacznie na swojej aktualności, a na dodatek, w stosunku do dzisiejszych standardów, od­znacza się mało przejrzystą formą przekazu.


Ponadto tak się akurat składa, że ostatnie dwa dzie­sięciolecia to prawdziwy „boom” wspinaczki skałko­wej w Polsce.

Przez ten czas nasiliła się działalność eks­ploracyjna i znacznie wzrosła liczba osób uprawiających – w mniej lub bardziej zaawansowanej formie – ten ro­dzaj sportu.

Niestety, o ile środowiska wspinaczkowe z innych rejonów Polski dbają o popularyzację swoich „ogród­ków skalnych”, to wspinaczy z Dolnego Śląska cechuje wyjątkowa opieszałość w dokumentowaniu i publikowa­niu własnej, dość umiarkowanej zresztą, działalności eksploracyjnej. Potwierdzeniem tej krytycznej uwagi może być kuriozalny fakt dotyczący Gór Stołowych – rejonu o największym nagromadzeniu skałek w Sudetach. Otóż prawie całe dotychczasowe dzieło eksploracyjne i fak­tograficzne tego obszaru jest efektem trudu wspinaczy środowiska łódzkiego i śląskiego.

Dlatego miłą niespodzianką jest ukazanie się, po 20 latach posuchy informacyjnej, nowego przewodnika po granitowych skałkach Rudaw Janowickich. Zwłaszcza, że publikacja ta nie dotyczy wcale nadmiernie obleganych już skał Sokolika, lecz jest alternatywną propozycją wspinaczek w ciekawych sceneriach zamku Bolczów, Doliny Janówki, Janowickich Garbów i Janowickiego Grzbietu. Wszystkie te rejony znajdują się w zasięgu baz noclego­wych Gór Sokolich, być może więc przewodnik ten sta­nie się dobrym impulsem do urozmaicenia sobie poby­tu w najpopularniejszej wśród wspinaczy grupie skał na Dolnym Śląsku.

Mimo, iż opisane skałki są rozrzucone na rozległej przestrzeni, użytkownicy przewodnika nie powinni mieć kłopotów z ich odnalezieniem, gdyż autorzy sporządzili szczegółową topografię terenu w postaci mapek z dokład­ną lokalizacją każdej pojedynczej skałki. Szkoda jednak, że zdjęcia, które mają pomóc w identyfikacji określonych ścian i dróg, są tak małych rozmiarów. W przypadku tych najwyższych skał (np. Skalny Most, Fajka) te mini-foto­grafie są zupełnie bezużyteczne.


Zaletą niniejszego opracowania jest stosowanie gra­ficznych symboli, zamiast zawiłych opisów,

jak to miało miejsce w przewodniku Kazimierza Głazka i Władysła­wa Janowskiego z 1986 roku. Tym samym autorzy umie­jętnie sprostali zadaniu, jakie stawia się przewodnikowi, a więc przede wszystkim uprzystępnianiu wiedzy o rejo­nie jak najszerszemu kręgowi osób. Dlatego też nie zapo­mniano tu o miłośnikach wspinania spoza granic nasze­go kraju, tłumacząc zawarte informacje na język angielski, a także niemiecki i czeski.

Wśród sygnaturek graficznych brakować może nie­którym przysłowiowych gwiazdek, nadawanych zwycza­jowo drogom, odznaczającym się wyjątkową „urodą”. Nie jest to jednak dużym mankamentem, gdyż wszyscy wie­my, że kwestia urody bywa rzeczą subiektywną. Znacznie większym niedopatrzeniem jest generalizowanie lub też błędne określenie charakteru wspinania na danej ścia­nie. Przykładem niech będą popularne ścianki Malinowej, gdzie wiele dróg przedziera się rysami i okapami, a tylko niektóre wiodą pionową płytą. Na Urwistej, wskazane drogi tak naprawdę omijają okap, a tylko projekt próbu­je przebić się przez jego środek. Znana dobrze autochto­nom, najdłuższa ściana Fajki wg oznaczeń autorów utra­ciła, niestety, swój główny atut, czyli przewieszenie. Tego typu nieścisłości jest więcej.


Pochwalić autorów należy za to, że nie zbagatelizo­wali, tak jak to uczynił Jerzy Kolankowski w swoim prze­wodniku z 1971 roku, eksploracyjnej roli przedwojen­nych, niemieckich wspinaczy.

Brakuje jednak informacji o pierwszej śmiertelnej ofierze Skalnego Mostu. W 1931 roku zginął tu Walter Tuffeck z Kamiennej Góry, co przez długi czas upamiętniała metalowa tablica, która niespo­dziewanie zniknęła stąd pod koniec lat 80.

Wracając do strony ilustracyjnej niniejszego opra­cowania, pewien niedosyt można odczuwać z powo­du małej ilości zdjęć stricte wspinaczkowych. Już sama okładka, wydaje się zbyt słabo przyciągać oko poten­cjalnych wspinaczy. Owszem, sylwetka Skalnego Mostu jest imponująca, czy stanowi zachętę do pokonania jego urwistych ścian, skoro brak na nich, uczepionego do skały wspinacza? Bogatszy zestaw wspinaczkowych fo­tografii, ubarwiłby zapewne przewodnik i jeszcze lepiej zareklamował opisywany rejon, wszak żyjemy w cza­sach kultury, w której czytanie książki rozpoczyna się od przeglądania zdjęć.

Liczne, skrupulatnie wykonane schematy rysunko­we, w przypadku mniejszych skałek, są na ogół czytel­ne. Problem jednak pojawia się przy odczytywaniu gęstej siatki dróg na turniach o większych rozmiarach. Wydaje się, że tak wybitnym skałom, jakimi są znane od dawna ze swych wyjątkowych walorów wspinaczkowych Skal­ny Most i Fajka, należało poświęcić trochę więcej miejsca i uwagi. Tymczasem szkic południowo-zachodniej ściany Mostu (błędnie określonej, jako północna, na ryc. B) jest kompletnie nieczytelny.

Po macoszemu został potraktowany jeden z najwięk­szych w Polsce okapów, zwany Piecem. A szkoda, bo już nawet Piotr Korczak ponętnym okiem spoglądał kiedyś na jego potężny wysięg. Dróg tam wciąż wprawdzie niewiele, ale to nie powód, by ich nie wrysowywać w ogóle. Zwraca­jącą uwagę omyłką jest też niewłaściwie dopasowane zdję­cie do schematu zachodniej ściany Krowiarek i nieprawi­dłowo przedstawiony przebieg drogi Radość o poranku.

Podsumowując: wyliczane błędy i niedociągnięcia nie są w stanie umniejszyć zasług Konrada Burzawy i Ar­tura Sobczyka w eksploracji i popularyzacji nowych sek­torów wspinaczkowych w Rudawach Janowickich. Stwo­rzony przez nich rejestr dróg (a wymienili ich aż 215!) nie zamyka wcale potencjału możliwości eksploracyj­nych tego rejonu. Przeciwnie, na ukazanych schematach graficznych jest jeszcze wiele miejsca na nakreślenie no­wych tras wspinaczkowych. Przewodnik jest więc ciekawą ofertą, nie tylko dla miłośników skał, którzy ponad gwar gawiedzi, przedkładają łagodny dźwięk natury, ale i dla wszystkich tych, którzy chcieliby na pionowych ścianach Sudetów zostawić także i swój twórczy ślad.

Janusz Krajewski


Głos drugi

W październiku 2006 r. nakładem nowego wydawnictwa Sudetica Verticalia ukazał się przewodnik wspinaczkowy „Rudawy Janowickie”. Trudno się tą publikacją nie zachwycić! Książka wydana jest bowiem niezwykle starannie – zarówno jeśli chodzi o stronę meryto­ryczną, jak i opracowanie graficzne. Autorzy szczegółowo poznali najskrytsze rudawskie zakamarki, wielokrotnie zapewne zapuszczając się w rzadko odwiedzane bądź też prawie nieznane miejsca tego rejonu. Przewodnik zajmuje się mniej popularną wschodnią czę­ścią malowniczego pasma górskiego Rudaw Janowickich i opisuje chyba wszystkie nada­jące się do wspinania z liną skałki Zamkowego Grzbietu, Doliny Janówki, Janowickich Garbów i Janowickiego Grzbietu. Mniejsze i zupełnie małe skałki, bloki, bloczki, kamie­nie – jeszcze jeden skarb tego terenu, zostaną zapewne przedstawione w osobnym opra­cowaniu. Jeden z rozdziałów przewodnika poświęcono bulderingowi, przeżywającemu w tym rejonie prawdziwy rozkwit. Tu przy okazji podajmy drobne uzupełnienie: pierw­sze przejścia bulderowe miały miejsce przed rokiem 1980. Niżej podpisany robił wspólnie z Kazmierzem Śmieszko i Alkiem Wysoczańskim swoje pierwsze „przystawki” na Piecu już pod koniec lat 70, i z całą pewnością nie byliśmy pierwsi.

Układ przewodnika jest prosty i czytelny. Zawiera on omówienie 39 obiektów skal­nych i 215 dróg o trudnościach od II do VI.5 i jedną drogę A2. Ponad połowa z opisanych linii jest ospitowana. Każda skałka posiada rysunek z naniesionymi drogami i niewielkie poglądowe zdjęcie. Nie ma opisów słownych. Ich rolę pełnią pomocne znaki graficzne, obrazujące wystawę ściany, jej wysokość i nachylenie oraz przedział trudności. Całości dopełniają dokładne mapy rozmieszczenia skałek i dobrze opisane trasy dojścia.

Podczas zapoznawania się z książką nasunęło mi się kilka uwag ogólnych, który­mi chciałbym się podzielić.

Rysunki niektórych ścian, w tym ważnej zachodniej Skalne­go Mostu (str. 88) i Pieca (str. 85) są nieco za małe i z tego powodu nie do końca czytelne. Przy okazji Skalnego Mostu chciałbym dodać, ze drogi nr 1 i 2 noszą nazwy odpowied­nio: Lewy Tuffeck i Prawy Tuffeck. Nazwy te upamiętniają Waltera Tuffecka, który zabił się na Moście w 1931 r. Pomiędzy tymi drogami w ścianie umieszczona była tablica pa­miątkowa poświęcona Tuffeckowi, niestety, kilkanaścielat temu została ona skradziona. Ściana Pieca ma w przewodniku opisanych 5 dróg, choć istnieje ich więcej. Brakuje opi­sów np. hakówek. Przewodnik obrazuje w głównej mierze dokonania ostatnich kilkuna­stu lat. Większość dróg datowana jest na lata dziewięćdziesiąte i późniejsze. Wiele dróg o trudności VI.1 i poniżej miało przejścia wcześniejsze niż to jest podane w przewodni­ku. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych wschodnie Rudawy stanowiły bowiem częsty cel wspinaczkowych wycieczek, przede wszystkim dla wrocławian. Wśród autorów „pierwszych przejść” lub – może tak pisać będzie bezpieczniej – „pierwszych znanych przejść” brakuje takich nazwisk jak Wojciech Jarociński, Tadeusz Bryś, Jacek Klincewicz czy Piotr Paćkowski. Na turnię Enis (pierwsza i właściwa nazwa brzmi Penis) pierwszego wejścia dokonał „Małolat”, czyli Zbigniew Czyżewski w 1978 bądź w 1979 r. Rysa Soko­ła na Fajce była robiona już w latach osiemdziesiątych, może też wcześniej. Na Skalnym Moście dwóch ważnych przejść dokonali w połowie lat siedemdziesiątych Kazimierz Bor­kowski i Piotr Paćkowski.

Na zakończenie chciałbym jeszcze przypomnieć wcześniejsze przewodniki po Ru­dawach, pominięte w omawianej książce. Pierwszym było opracowanie Jerzego Kolan­kowskiego „Skalne Drogi Sudetów Zachodnich” (1971; 116 str.), w którym znalazł się opis Skalnego Mostu. Z kolei przewodnik Kazimierza Głazka i Władysława Janowskie­go „Skałki Wzgórza Sokolik” (1994; 206 str.) oprócz opisów dróg zawierał również za­rys historii wspinania w Rudawach, w tym nieznane wcześniej informacje o przedwojen­nej działalności. Nie sposób też nie wspomnieć o internetowym opracowaniu Wojciecha „Dozenta” Wajdy. Składa się ono z topo 9 skał, łącznie ze Skalnym Mostem i Fajką, oraz opisu prawie 100 dróg i wariantów.

Nowy i ciekawie wydany przewodnik Burzawy i Sobczyka jest kolejną ważną po­zycją i jestem pewny, że będzie dobrze służył wspinaczom zainteresowanym tym pięk­nym rejonem.

Rudaw Janowic


Głos trzeci

Jak piszą we wstępie autorzy, „główną ideą, jaka im przyświecała przy tworzeniu niniejszego przewodnika, była chęć pokazania wszystkim wspinaczom, że w Rudawach Janowickich można wspinać się nie tylko w popularnych Sokolikach”. W przewodniku przedstawiono więc skałoplany następujących rejonów: Zamkowy Grzbiet, Dolina Ja­nówki, Janowickie Garby oraz Janowicki Grzbiet.

Najważniejszą zaletą tego przewodnika jest to, iż po raz pierwszy prezentuje on w zamkniętej publikacji możliwości wspinaczkowe miejsc znanych do tej pory z moc­no rozproszonych i trudno dostępnych opisów. Sam przypominam sobie jak kilkanaście lat temu odwiedziłem Skalny Most – miejsce absolutnie unikatowe wspinaczkowo i kra­jobrazowo – ze szczątkowym, nieaktualnym opisem w ręku. Przypominam sobie też sy­tuację, gdy stawałem przed atrakcyjnym skałami, nie wiedząc nic o biegnących po nich drogach.

Przewodnik ma poręczny format, dzięki któremu łatwo znajdzie miejsce w plecaku lub nawet kieszeni kurtki. Papier, z którego go wykonano jest w dużym stopniu odporny na wodę. Wydaje się też dość solidnie sklejony.

Wszystkie skały zostały zaprezentowane zarówno na rysunkach, gdzie zaznaczono przebieg dróg, jak i na fotografiach, co pozwoli je zidentyfikować ze stuprocentową pew­nością. Utwierdzeniu się w tej pewności służy ponadto plan rejonu z zaznaczonymi i opi­sanymi skałami.

Bardzo podoba mi się zastosowanie do opisu właściwości konkretnych skał symbo­li w formie czytelnych ikonek. Dzięki nim łatwo dowiemy się o wysokości, wystawie, cha­rakterze wspinania oraz zakresie trudności wspinaczkowych na każdej z opisanych ska­łek.

Wydaje mi się, iż podejścia pod rejony i skałki są przyzwoicie opisane dzięki dość szczegółowym mapkom, choć ostateczna weryfikacja praktyczności tych opisów będzie mogła mieć miejsce dopiero w przyszłym sezonie.

Rysunki poszczególnych skał są dość czytelne, ale niestety nie są utrzymane w jednej konwencji, co w niezbyt obszernym przewodniku trochę razi. Szkoda także, że rysunek ze str. 88, przedstawiający przebieg dróg na wspominanym już Skalnym Moście, jest mało czytelny. Żal tym bardziej, ponieważ to przecież flagowa skała opisywanego rejonu.

Kolejnym, oprócz ikonek, słusznym zapożyczeniem z westowych przewodników jest potraktowanie go jako notatnika potencjalnego właściciela. Przy każdej drodze przygo­towano miejsce na odhaczenie stylu jej przejścia, OS bądź RP, słusznie nie uwzględnia­jąc przejścia „na wędkę”.

Bardzo życzliwie zostali przez autorów potraktowani obcokrajowcy, gdyż mogą za­poznać się oni z treścią przewodnika po angielsku, czesku i niemiecku. Chciałbym, aby kiedyś nasi sąsiedzi z Czech, Niemiec czy Słowacji byli wobec nas tak łaskawi.

Zdecydowanie nie jestem fanem dość prymitywnych merytorycznie i artystycznie „dowcipów” rysunkowych, których na szczęście jest niewiele.

Przewodnik, oprócz informacji czysto wspinaczkowych, zawiera także opis budowy geologicznej, klimatu, wspomina o florze i faunie, omawia zaopatrzenie, nocleg i dojazd do rejonu. Z części poświęconej historii wspinania dowiadujemy się, że w Rudawach Ja­nowickich pierwsze przejścia miały miejsce już około dziewięćdziesiąt lat temu. Skrom­nie, ale jednak wspomina się o tym, co robić w dzień restowy – w końcu to nie przewod­nik turystyczny. Temat bulderingu został przez autorów jedynie zasygnalizowany, choć odnotowano już przypadki łączenia opisów wspinania z liną i craszpadem w ramach jed­nego wydawnictwa.

Mam nadzieję, że praca autorów zostanie doceniona przez nabywców i przewod­nik sprzeda się w sporej liczbie egzemplarzy. Może to i dobrze, że na początek wybrali oni nieco „koneserskie” miejsca Rudaw Janowickich i na nich nabrali doświadczenia przy pracy nad przewodnikiem. Byłoby świetnie, gdyby posłużyło ono do opisania głównego rejonu Rudaw Janowickich, którym niewątpliwie są Sokoliki. Na to liczę.

Andrzej Mirek

GÓRY, nr 11 (150) listopad 2006